Słońce wywabiło na spacer po parku wokół pałacu w Wilanowie. Po zaparkowaniu na jednym z ostatnich wolnych miejsc (długo trwało poszukiwanie) wkroczyliśmy przez bramki w towarzystwie szkolnych wycieczek. Na szczęście wycieczki skierowały się do pałacu, dzisiaj za darmo.
Między południowym skrzydłem pałacu, dobudowanym przez Elżbietę Sieniawską dwadzieścia kilka lat po śmierci Jana III Sobieskiego, a parkiem ograniczonym przez Potok Służewiecki spadający kaskadą do Jeziorka Wilanowskiego, fotografowałem rzeźby w ogrodzie różanym: ulubioną Viktorię i chłopca z łabędziem. Światło sprzyjało. Chmury na niebie zapewniły entourage. Na ich tle fraktalne korony starych drzew wyglądały imponująco. Nic, że kwiaty jeszcze nie kwitną z wyjątkiem krokusów, przebiśniegów i śnieżyc ukrytych pod topolami, wierzbami, lipami...
Z tarasu jak zwykle zajmujący widok na Jeziorko Wilanowskie oddzielające park pałacowy od pól i łęgu w rezerwacie Morysin. Drzewa pomnikowe. Te, które runęły ze starości, pozostawiono na miejscu, dając im się rozeschnąć i spróchnieć. Legendarnych pijanych tui już nie ma. Przyciągały w swoim czasie turystów z Japonii. Geometryczna estetyka rulez, chociaż odpycha. Tylko drzewa nad stawem w nieuczesanej formie, dające tło barokowym rzeźbom przywleczonym po II wojnie światowej z Dolnego Śląska.
Jeziorko kipi życiem. Krzyżówki, tracze, mewy, mandarynki przysypiające w kępach wodnej trawy i pod łódkami nieopodal neogotyckiej pompowni… Pod drugim brzegiem pływała gęgawa. Sprawiała wrażenie zagubionej. Jakby straciła swoje stado. Próbowała bratać się z krzyżówkami, lecz te odpływały ignorując. Łabędzie pasły się za łące za szpalerem steranych życiem topól.
Wokół pomnikowe drzewa, rozpadające się ze starości kikuty, gruzowiska konarów i uschniętych gałęzi. W perspektywie kominy elektrociepłowni Siekierki – musiałem się natrudzić, by je ukryć w kadrze.
Za chińską pagodą fotografowałem ceglany mostek łączący łukiem groble rozdzielające jeziorko na części. Obraz jak z bajki. I chmury, i fraktalne drzewa, klarowny błękit, prawie gładkie lustro zatoczki, odbicia krajobrazu w wodzie…
Sesję zakończyłem portretem orła z połowy XIX wieku poddanego kilka lat wcześniej rekonstrukcji po okupacyjnej dewastacji. Orła z ceramiki produkowanej w Thonwaarenfabrik von Ernst March Söhne w Charlottenburgu sprowadził do parku hrabia August Potocki w 1858 roku i posadowił na kolumnie korynckiej. „Podczas przeprowadzonej w Niemczech w 2006 r. i poprzedzającej uruchomienie projektu kwerendy archiwalnej zostały w Ofen- und Keramik Museum w Velten pod Berlinem odnalezione katalogi firmowe Thonwaarenfabrik von Ernst March Söhne, w których zamieszczono fotografię i opis obiektu odpowiadającego wilanowskiemu. (…) autorem pierwowzoru był znakomity niemiecki rzeźbiarz Christian Daniel Rauch (autor również modelu Victorii) (…). Zwieńczeniem intensywnych prac było uroczyste przekazanie przez zespół badawczy Instytutu Ceramiki i Materiałów Budowlanych repliki rzeźby C.D. Raucha wykonanej w technologii tak bliskiej oryginalnej, jak pozwala na to obecny dostęp do surowców
.”
Źródło:
Wojciech Bagiński „Odtworzenie XIX wiecznej technologii Chausseestaub na przykładzie rzeźby orła z Wilanowa”.
Internet z 2023-03-16:
https://www.wilanow-palac.pl/print/odtworzenie_xix_wiecznej_technologii_chaussee_staub_na_przykladzie_rzezby_orla_z_wilanowa.html.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz