|
Wiślana impresja |
|
Światłem malowane |
|
Gdy wszystko skrzy |
Ten wypad pod koniec lutego
był autentycznie zaskakujący. Krystaliczne powietrze, chmury nadciągające z
północy, urokliwa czystość krajobrazu, gra światła i cienia... Gdyby nie było
impresjonistów w XIX wieku, tego ranka zapewne niejeden adept malarstwa
zakochałby się w refleksach, ulotnych mirażach, kontrastach ostrego do bólu
oczu światła wstającego słońca z długimi cieniami na plaży Wysp
Świderskich, i odkryłby nowe możliwości artystycznego wyrazu.
|
Chmury nadciągające z północy |
|
Urokliwa czystość krajobrazu |
|
Gra światła i cienia |
|
Przemiana kolorów |
|
Wyciszenie |
Ernst Hans Josef
Gombrich, który bez zadęcia pisał o sztuce w „O sztuce”, z niejakim zdumieniem
skonstatował, że impresjonizm narodził się wraz z fotografią. To wtedy malarze
i fotograficy odkryli, jak ogromny wpływ na postrzeganie świata wywiera chwila,
w której światło zmaga się z cieniem, a oko ludzkie z kontrastem i feerią barw podlegających
ciągłemu ruchowi i przemianie.
|
Ułuda wiecznego trwania |
|
Sięgając kosmosu nad Wisłą |
|
Słońce wschodzi |
|
Spektakl się zaczyna |
|
Między brzegiem a pucharem Wisły |
|
Pasemka |
|
Coraz więcej światła i ptaków |
|
Preludium do optycznego koncertu |
|
Słońce i mewa |
|
Słońce i samotny wędrowiec |
|
A gdyby zamienić się miejscem z mewą? |
Odwiedzając Wisłę o świcie,
bywam zdumiony zdjęciami tych samych miejsc, które mimo tożsamości głównych
elementów krajobrazu, zdają się niepodobne do siebie. Rzecz nie w podobieństwie
kształtów, konturów, fizycznego i topologicznego układu szczegółów rzecznego
roztokowego koryta, lecz w tej trudno uchwytnej ewolucji światła wybiegającego
znad horyzontu podczas wschodu słońca i nieustającej zmianie kolorów wody,
piasku, roślin, łęgu, nieba, chmur. Zjawiskom uzależnionym od wilgotności powietrza,
temperatury, przejrzystości, róży wiatrów, wirów na powierzchni nurtu… Od mojego samopoczucia,
skłonności do mistycyzmu albo realizmu… Poziomu wyciszenia… Od podatności na dźwięki
narastającego misterium godów w świecie ptaków i zwierząt, ptasich przelotów i powrotnych
migracji…
|
Przestrzeń |
|
Patrząc w kierunku Siekierek |
|
Gdy światło zalewa krajobraz |
|
Warkocze postkolbergowskiego Urzecza |
W tym świetle kominy Siekierek
z pióropuszami spalin i pary snującymi się nad Warszawą, podkreślone linią łęgu na
wiślanym brzegu i jaskrawym paskiem, który dopiero na ekranie komputera okazał się
stadem mew biwakujących na mieliźnie (obrazem zniekształconym fatamorganą i efektem Tyndalla), zdały się naturalnymi elementami krajobrazu.
|
Krajobraz Wysp Zawadowskich |
|
Akcenty przemysłowe mogą stać się naturalnym elementem pejzażu impresjonistów |
|
Gdy światło figluje niczym nordycki Loki |
|
Niby podobne, ale niby czyni różnicę |
Pylony
mostu siekierkowskiego unosiły się nad rzeką i nierealną wodą wraz z dźwigami
postawionymi na przyczółkach przyszłego mostu południowej obwodnicy Warszawy.
Powietrze na krańcach krajobrazu drgało i rozmywało szczegóły. Faktura zdjęć
wykonanych maksymalnie wysuniętym obiektywem przypominała fakturę
impresjonistycznych pejzaży. Z bliska nieczytelnych, z daleka ujawniających
niepowtarzalne piękno uchwyconych zjawisk.
|
Pejzaż budowy mostu południowej obwodnicy Warszawy na tle Mostu Siekierkowskiego |
Myśląc o tych zjawiskach,
zastanawiałem się nad kwantową naturą działania ludzkiego mózgu. To
niewyobrażalne, jak dochodzi do przetworzenia tej niagary informacji, wlewającej
się przez zmysły, i uchwycenia istoty oglądanego krajobrazu właśnie w tej jednej
chwili, w której dochodzi do otwarcia migawki aparatu fotograficznego. Patrząc na
krajobraz Wisły, w ułamku sekundy potrafię dostrzec jego doniosłość, a w
następnym stwierdzić z zawodem, że znów stał się zwykły. Bo chwilowy nastrój rozwiał
wiatr, który zmarszczył powierzchnię wody, albo doszło do subtelnej zmiany oświetlenia lub punktu odniesienia (położenia obiektywu).
|
Pejzaż z księżycem |
|
Łęg w poświacie wczesnego brzasku |
|
Wiosna tuż tuż |
|
W świetle złotej godziny |
|
Gdy niebo maluje |
XIX wiek stał się zaczynem
niesamowitych odkryć dokonanych później w XX wieku. To nie przypadek, że
narodzinom impresjonizmu i fotografii towarzyszyły matematyczne odkrycia
Bernharda Riemana dotyczące liczb pierwszych, Marii Skłodowskiej-Curie, Piotra
Curie i Henriego Becquerela promieniotwórczości, poprzedzające powstanie
szczególnej, a wkrótce potem ogólnej teorii względności Alberta Einsteina, mechaniki
kwantowej, której prekursorami okazali się Max Planck, Albert Einstein i Niels
Bohr.
|
Czy to ilustracja ogólnej teorii wszystkiego? |
Gombrich o impresjonistach w „O
sztuce” napisał: „Koncepcja zakładająca,
że obraz należy całkowicie wykończyć „na miejscu”, wymagała nie tylko zmiany
przyzwyczajeń i znoszenia niewygód, ale także narzucała nowy sposób malowania.
„Natura”, czyli „motyw” zmienia się z minuty na minutę wraz z każdą chmurą,
która zakrywa na chwilę słońce, i każdym podmuchem wiatru, który mąci odbicie w
wodzie. Malarz pragnący uchwycić jakiś charakterystyczny moment nie może sobie
pozwolić na mieszanie i dobieranie barw, nie mówiąc już o nakładaniu ich
warstwami na brązowy podkład (…). Musi szybkimi pociągnięciami pędzla kłaść
farbę bezpośrednio na płótnie, dbając nie tyle o szczegóły, ile o ogólny efekt.
Właśnie ta niestaranność, ten brak wykończenia najczęściej oburzały krytyków(…)”.
|
Czy uchwycenie chwili dowodem niestaranności? |
I jak tu nie podziwiać impresjonistów,
którzy wymyślili artystyczne fundamenty pod fotografowanie zjawisk trwających nie dłużej niż mgnienie oka?
|
Pejzaż z ptakami |
|
Gdy dominują wrażenia |
|
Chwycić mgnienie oka |
Tak więc znowu byłem na Wyspach
Świderskich. Z Miką, która na swój psi sposób podzieliła moje zauroczenie. W
nastroju lutowego przedwiośnia. W towarzystwie wędrujących ptaków… I słońca w
trakcie codziennego aktu i misterium tworzenia świata na nowo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz