Uwielbiam proste przyjemności,
to ostatni azyl dla skomplikowanych ludzi. Oskar Wilde.
Ujście Jeziorki |
Wyszedłszy z samochodu trafiłem na niesamowity koncert. Za
którym stęskniłem się po wielu nieomal zimowych dniach maja. Ptaki nasyciły
dźwiękami mokry łęg. Kiedy weń wszedłem, rozgarniając mokrą trawę, nogawki
spodni przemokły na skroś. Wąska ścieżka przywiodła na skraj osypującej się
skarpy podmywanego brzegu.
Ujście Jeziorki |
Jeziorka wezbrała. Spływając z kamiennego progu pod nowym
mostem w Obórkach, uderza silnym prądem w prawy brzeg. Od początku wiosny
wypłukała sporą zatokę, po której kręci się kilka bobrów. Dzisiaj też je widziałem
na końcu ujścia. Zmagały się z wezbraną Wisłą, której poziom od zeszłego
miesiąca mocno się podniósł. Pomyślałem:
- Dobrze że nie wybrałem na foto-sesję Wysp Świderskich. Na
pewno są zalane…
Księżyc nad Jeziorką |
Zamglony księżyc zachodził nad Jeziorką ujętą w karby
przebudowanych wałów przeciwpowodziowych. Słońce czaiło się za drzewami
drugiego brzegu rozlanej Wisły. Welony przezroczystych chmur, mgiełki pod
łęgiem, przenikliwa wilgoć nieruchomego powietrza… to wszystko tworzyło nastrój
nadchodzącego spektaklu.
Kolory nieba zwiastowały kolejną zmianę pogody. Być może
burzę za dnia. Póki co było komfortowo.
Zapowiadał się długi i malowniczy wschód. Przebrnąwszy
między drzewami pogryzionymi przez bobry, spłoszywszy szpaki i kosy, stanąwszy
na usypanym z połamanych kawałów zbrojonego betonu progu, który załamywał silny
prąd rzeki, odrzucał od brzegu, wzniecając spienione fale, wiry, warkocze na
powierzchni wody, zacząłem patrzyć w kierunku słońca, dziwiąc się jego…
nieśmiałości.
Powinienem już dawno ujrzeć tarczę między topolami prawego
brzegu Wisły. Jednakże chmury skutecznie rozmyły jej kontur, zamieniając w
abstrakcyjną, pozbawioną kształtu plamę. To było coś nowego.
Przelatujące ptaki wnosiły w krajobraz ożywienie. Trzymały
się przeciwległego brzegu. Jakby tam było bezpieczniej. W oddali dostrzegłem
grupę kormoranów konferujących na pniu wielkiego drzewa, które utknęło na mieliźnie.
Musiałbym dojechać do Ciszycy, by móc je fotografować z bliska.
Rybitwa polująca |
W pobliżu polowała para rybitw. Ptaki zawisały nad wodą, zagarniając
skrzydłami powietrze pod siebie, namierzały ryby, a potem pikowały ku wodzie. Prawie
za każdym razem unosiły w dziobie zdobycz. Nie miały na szczęście konkurentek –
mew, które często napadają słabsze rybitwy i przechwytują zdobycz w locie. Z
trudem namierzałem je obiektywem, chociaż polowały tuż obok w zacisznym kącie
między brzegiem a niewielką trawiastą kępą osłaniającą zatoczkę przed naporem
wezbranej Wisły.
Mewa |
Nie potrafiłem zlokalizować ich gniazda. Musiało być po
drugiej stronie Wisły, tam gdzie odsłonięta plaża po północnej stronie wyspy.
Bobrów jak na złość nie dostrzegłem, mimo widoku świeżo
zgryzionych pędów i pni klonów jesionolistnych. Traczy też nie zobaczyłem. O
tej porze zwykły przesiadywać na piasku z pisklętami. Dzisiaj mieliznę
przykrywała woda…
Cóż. Pozostała estetyka chwili… Nawet insekty nie dokuczały…
Piękno kocha samotnych wielbicieli…
Zakątki Wisły i jej mieszkańcy.
Sójka |
Nastroszyła się... |
Odleciała... |
Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń