Pojechałem nad Wisłę. Spacerowałem ścieżkami
Wysp Zawadowskich. Wschód słońca nie wyszedł. Na horyzoncie wisiały chmury. Nie
ustąpiły aż do siódmej.
Pogranicze rezerwatów Wysp Zawadowskich i Wysp
Świderskich nie imponuje krajobrazem. Wał lewego brzegu Wisły zbliża się do
nurtu, zostawiając łęgowi pas o szerokości do stu metrów. Ścieżki prowadzą
skrajem rzecznego klifu, który wciąż się osuwa pod naporem nurtu. Chwilami brnę
przez zarośla, bo akurat ścieżka, od lat używana, urywa się na skraju porwanej
darni.
Słońce się nie kwapiło |
Mijałem stare topole. Niektóre poschły, a ich
kikuty dźgające niebo jeszcze w zeszłym roku runęły. Pod wałem fotografowałem
rosochate wierzby i strzeliste sokory (topole czarne). Gdzieniegdzie
dostrzegałem naręcza żółciaków siarkowych wystające z pni. Zwiastuny rychłej
śmierci drzew. Smakowite grzyby penetrują pnie grzybnią, zamieniając żywą
tkankę i rdzeń w zetlałe próchno.
Doszedłszy do cypla brzegu, który opiera się
nurtowi dzięki betonowym płytom i odbija prąd na środek rzecznego koryta,
zacząłem fotografować krajobraz północnej części Wysp Świderskich. To urokliwy
kąt. Wisła wymyła w brzegu łagodne zakole, obnażając pasiastą strukturę gleby
osypującego się klifu. Ktoś zacumował łódkę, przypinając ją liną do pobliskiego
drzewa. Zakątek bobrów, które korzystają z dobrodziejstwa bujnego łęgu. Rzeka
też im pomaga. Niektóre topole runęły do wody. Ich konary, gałęzie, sznury korzeni
z obnażonym łykiem stały się dostępne bez konieczności przegryzania pni.
Solista na bezmiernej scenie |
Napatrzywszy się zawróciłem do ujścia
Jeziorki. Spotkałem bażanta, który z wdziękiem bażanta oprowadzał wybrankę po
ścieżce na szczycie wału. Kiedy do nich podszedłem, bażantka bachantka zniknęła
w trawie. Kogut niechętnie podążył za nią, piejąc skrzekliwie. Próbowałem
wypatrzeć ich ślad, szukając jakiegoś ruchu na wydeptanej w trawie ścieżce. Nic
z tego. Zniknęły jak duchy.
Po drugiej stronie biegały zające. Po
zbrylonej ziemi. Spłoszone zniknęły zaraz w zaroślach śródpolnej miedzy.
Krajobraz Opaczy |
Jeszcze tylko rzut oka na pola wzdłuż wału Jeziorki. Akurat słońce wyjrzało zza
chmury i rozświetliło monotonny mazowiecki krajobraz Opaczy. Jeszcze tylko
spojrzenie na nurt i ujście samej Jeziorki i na drozda śpiewaka, który zasiadł
na drucie wzdłuż mostu…
Nad Jeziorką |
Jeziorka chudzieńka, oj chudzieńka. To jeszcze przed późniejszymi ulewami |
Na spotkanie Wisły |
Drozd pozujący, pozujący zawsze do końca |